Przejdź do głównej zawartości

Początki są trudne.


To mój drugi blog w życiu.

Pomijając pamiętniki spisane w czterech zeszytach przez cztery lata mojego dojrzewania, czyli od dwunastego roku życia do szesnastego. 
Później widniały tylko nagłówki i puste kartki, bo byłam strasznie pochłonięta wrażeniami i nie miałam czasu pisać.
A szkoda, bo to był najciekawszy moment w dorastaniu dziewczynki. 
Nie, żeby wcześniejsze nie były, ale każdy rok rządził się swoimi prawami. 
Przez dłuższą chwilę miałam przerwę, aż pewnego razu zatęskniłam do pisania i stworzyłam bloga w 2012 roku. Wtedy też pierwszy post zaczęła we wrześniu — taki czas nostalgiczny. Koniec lata, początek jesieni.
Pisałam w rozchwianiu o sobie i otaczającym mnie niezrozumiałym dla mnie świecie i uczuciach, które mi wtedy towarzyszyły. 
W 2015 roku przestałam pisać i nagle od jakiegoś czasu wracało ponowne pragnienie pisania i wygadania się. Tak miałam jako nastolatka, nie mogłam się doczekać powrotu do domu, żeby móc spokojnie albo i niespokojnie pisać o tym, co mi się przytrafiło w szkole i poza nią.
Najlepsze były opisy relacji z koleżankami i chłopakami. Wrzucę kilka skrinów z pamiętnika. Strasznie to wszystko przeżywałam. 
Ale umówmy się — kto nie przeżywa mając 13-16 lat wydarzeń związanych z chłopakami i całym światem, który nas wtedy otacza. To działa pięciokrotnie na takiego nastolatka. Skóra jest bardzo cienka, jak noworodka, który niedawno opuścił bezpieczny schron u mamy w brzuchu. Nie wiem, czy to odpowiednie porównanie, ale tylko to przyszło mi teraz do głowy. 

Dziś tknęła mnie bardzo trudna historia dla wielu ludzi, ale i dla mnie, gdy wspominam swój okres dojrzewania.
Dowiedziałam się, że siedemnastoletni brat mojej znajomej popełnił samobójstwo.  Zmroziło mnie, bo ja też miałam myśli samobójcze i stany depresyjne, które pojawiały się w przełomie 13-16 lat. Miałam kilka nieudanych prób samobójczych z tabletkami, bo na inne kroki nie miałam odwagi.
Czytając swoje pamiętniki zastanawiałam się, dlaczego ja tak to strasznie przeżywałam. Ale to pozwoliło mi wrócić do małej Obszy i zapytać ją o to. Wiecie, jak czuje się wtedy taka osoba? że nawet rodzice nie zauważają niczego, bo ona się z tym świetnie ukrywa. Rodzice w tym czasie są pochłonięci pracą, sobą, ale nie umieją nas słuchać, skupiać się na nas. Zaczynają się awantury o wszystko. A wystarczyłoby wysłuchać, co ten młody człowiek ma do powiedzenia, nie narzucać mu swoich wizji, a przytulić i powiedzieć "kocham Cię, córeczko, bez względu, jaka jesteś i jakie masz podejście do życia", wiedząc w sumie, że to minie, ale wspierać w tak trudnym dla niej czasie, gdzie nas obecnie wydaje się śmieszny i błahy.

Napisałam tak, bo jak sama czytając siebie pod nosem się śmiałam z wiedzą jaką mam teraz. Wtedy jej nie miałam. Teraz nie przejmowałbym się tak, jak wtedy. 
Nie wiemy, co nasze dziecko robi za ścianą. Nie wiemy, bo nie rozmawiamy, a przede wszystkim nie słuchamy go i nie pytamy.
Może warto byłoby zacząć od tego słuchania. 

Pozdrawiam Was serdecznie. 
Obszalala.


Komentarze